Odkąd Tadeusz Nalepa przekształcił Blackout w Breakout, do oficjalnego (acz nie ostatecznego) końca działalności grupy upłynęło 12 lat. Ten czas zespół Breakeout poświęcił, by wypełnić smutną socjalistyczną rzeczywistość intensywną barwą swojej muzyki. Krytykowani przez media za sprzyjanie zachodnim wzorcom i demonstracyjnie długie włosy, w końcu objęci zakazem emisji w telewizji i radiu, uparcie tworzyli teksty i melodie, które wywalczyły sobie drogę do świadomości Polaka i znalazły miejsce na półce z jego ulubionymi przebojami. Polska powojenna scena muzyczna zawdzięcza im nie tylko Poszłabym za tobą, Gdybyś kochał, hej, Czy mnie jeszcze pamiętasz?, Skąd taki duży deszcz?, Piękno, Kiedy byłem małym chłopcem, Oni zaraz przyjdą tu, Karate, Bądź słońcem. Grupa Tadeusza Nalepy nadawała wyraźny sygnał, że nad Wisłą blues i rock mają się świetnie, a socreal jest wobec połączenia słowiańskiej fantazji z hendriksowskimi i zeppelinowymi tradycjami zupełnie pozbawiony szans.Nowe, rozszerzone wydanie książki zawiera wspomnienia o zmarłym 4 marca 2007 roku Tadeuszu Nalepie, kalendarium i wywiady oraz uzupełnioną dyskografię, a także galerię niepublikowanych dotąd zdjęć.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Porażająca, kontrowersyjna, zaangażowana.Nowa książka Anny Kłys, autorki "Brudnych serc", o polskim antysemityzmie lat 30. wzbudzi dyskusje i spory.Czy można zrozumieć i wybaczyć to, że ludzie przekonani o swojej racji ruszają na sąsiadów, znajomych, współobywateli i zabijają ich?Pan Cukier ma dziś 80 lat. Mieszka w Izraelu i mówią na niego Zvi albo Hersz. Przyszedł na świat w 1933 roku w mazowieckim Kałuszynie i wtedy nazywał się po prostu Heniek. Wystarczył jeden dzień, jedna godzina, by z człowieka stał się nikim.Jak to możliwe, że ludzie, którzy żyli obok siebie setki lat, zaczynają zachowywać się jak myśliwi na polowaniu? Jak to możliwe, że palce jednej dłoni zaczynają ze sobą walczyć?"Chciałabym opowiedzieć historię. Naszą wspólną historię, której treść rozumiem, ale jej nie akceptuję" - mówi Kłys. I zamiast kryć się za słowami "prosimy o wybaczenie, wybaczamy", wbija kij w mrowisko.
UWAGI:
Bibliogr. s. 355-357.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Wydanie "Tędy i owędy" kompletne bez skrótów i cięć w treści, w pełni zgodne z oryginalnym tekstem autora. W tym wydaniu znajdziesz naukowe omówienie, ułatwiające pracę z tekstem, pozwalające na pełne zrozumienie przedstawionych wydarzeń i kontekstu społeczno-historycznego oraz usystematyzowanie wiadomości o gatunku literackim, jaki reprezentuje utwór.
"Tędy i owędy" to zbiór gawęd wspomnieniowych, napisanych ze swadą i mistrzostwem językowym przez Melchiora Wańkowicza - autora uważanego za niekwestionowanego mistrza formy literackiej, jaką jest gawęda. Kolejne utwory bawią, śmieszą, ale także wzruszają, skłaniają do refleksji i zastanowienia. Zabierają czytelnika w fascynującą podróż przez rozmaite miejsca i zmieniające się czasy, rozwijając przed jego oczami panoramę końca okresu zaborów, dwudziestolecia międzywojennego, powojennej Ameryki i rzeczywistości PRL-u, widzianą przez pryzmat historii życia samego autora oraz jego rodziny.
PRZEZNACZ.:
Lektura dla uczniów szkół ponadpodstawowych.
UWAGI:
Na okładce: Pełne wydanie bez skrótów. Oznaczenie wydania na okładce.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępne są 2 egzemplarze. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Grupa osób opuszczających PRL na skutek selektywnego prześladowania (tak precyzuje się definicję uchodźcy) była tylko częścią ogółu emigrantów, w okresach wzmożonego odpływu względnie nieliczną. Wobec faktu zablokowania drogi swobodnej emigracji, osoby, które z różnych względów nie widziały możliwości dalszego życia w Polsce Ludowej, podejmowały decyzję o wydostaniu się z kraju nielegalnie.
Jednak niewielka tylko część wychodźców angażowała się na obczyźnie w działania na rzecz zmian politycznych w Polsce. Najważniejsze jest to, że bezprecedensowa ingerencja państwa w życie społeczne, nawet w sprawy uważane za całkiem prywatne, uczyniła politycznymi wiele motywów niepolitycznych, a przynajmniej nadała takim ucieczkom polityczny wymiar.
UWAGI:
Bibliogr. s. 325-332.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
"Upały, mango i ropa naftowa" to wszechstronna opowieść o Wenezueli. Wojciech Ganczarek podejmuje się ambitnego zadania, by jednym tekstem objąć gospodarkę i kulturę, zmieszać muzykę z pejzażami, a historię ozdobić anegdotami o barwnej codzienności. Jak głosi Przedmowa: w książce socjologiczne teorie przeplata wilgoć deszczu i smak kakao. Mnogość różnorodnych informacji naturalnie wkomponowuje się w relację z wielomiesięcznej podróży rowerowej autora po Wenezueli w dobie ostrego kryzysu. W sklepach brakuje podstawowych produktów żywnościowych, papier toaletowy jest na wagę złota, a przestępczość bije światowe rekordy. W kryzysowej rzeczywistości piętrzą się paradoksy, a w nich jak w lustrze - jasno i wyraźnie - odbijają się fundamentalne problemy kraju i jego mieszkańców. Dodatkowo wgląd w historię pozwala na dogłębne studium duszy wenezuelskiej i - ogólnie - latynoamerykańskiej. Zdecydowanie "Upały." zadowolą wszystkich tych, którzy pragną nie tylko poznać, ale i zrozumieć.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
To było najtrudniejsze śledztwo w historii polskich organów ścigania. Wampir z Zagłębia przez siedem lat terroryzował społeczeństwo. W polowaniu na mordercę kobiet brało udział trzy tysiące funkcjonariuszy, podejrzanych było 23 tysiące mężczyzn. Gdy za głowę wampira wyznaczono nagrodę miliona złotych, służby zalała fala donosów na krewnych, sąsiadów czy kolegów z pracy.
Proces Zdzisława Marchwickiego, domniemanego wampira, człowieka o dwóch twarzach, elektryzował całą Polskę. W lipcu 1975 roku skazano go na śmierć. Szybko pojawiły się jednak pogłoski, że powieszono nie tego człowieka. Czy Wampira z Zagłębia dosięgła ręka sprawiedliwości? Komu zależało, by skazać Marchwickiego? Jaką rolę w całej układance odegrał Edward Gierek, którego bratanica była ofiarą mordercy?
UWAGI:
Na okł.: Zdzisław Marchwicki - kat, ofiara czy człowiek o dwóch twarzach? Największa mistyfikacja polskiego wymiaru sprawiedliwości? Prawdziwa historia [>>] polowania na seryjnego mordercę. Bibliogr. s. 379-380.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Paramonow, Marchwicki, Kot, Tuchlin - mordercy, którzy terroryzowali strachem całą Polskę!
Skok stulecia na bank w Wołowie był przygotowany tak perfekcyjnie, że śledczy z góry założyli, że stoi za nim międzynarodowy gang profesjonalistów. Tymczasem równowartość 8000 ówczesnych pensji padła łupem grupy amatorów z sennego dolnośląskiego miasteczka. Wpadli z powodu... kobiety.
Na oczach kilkudziesięciu osób wracających z pasterki "król Zrębina" zatłukł kluczem do kół młode małżeństwo i kazał rozjechać dużym fiatem ich dziecko. Trwająca przez wiele miesięcy zmowa milczenia wszystkich mieszkańców wsi nie miała precedensu w dziejach światowej kryminalistyki.
Oficjalnie sprawców brawurowego napadu na siedzibę Narodowego Banku Polskiego w warszawskim Domu pod Orłami oficjalnie nigdy nie złapano. Nieoficjalnie zlikwidowało ich elitarne komando - specjaliści od mokrej roboty. Ze względu na dobro socjalistycznej ojczyzny nie można było przecież dopuścić do procesu funkcjonariuszy MSW.
UWAGI:
Bibliografia na stronach 335-341. Indeks.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Habit już uszyty. Za dwa miesiące siostra Joanna uroczyście otrzyma go z rąk Mistrzyni. Ale teraz jest noc i siostra Joanna myśli tylko o tym, czy wszyscy zasnęli. Jest po komplecie, światła zgaszone. Nie wolno opuścić łóżka, nie wolno się odezwać. Siostra Joanna łamie reguły zakonne i wymyka się z pokoju. Przebiega pod ścianą, po schodach w górę, do biblioteki. Drzwi skrzypią. Trzeba uważać. Między regałami czeka już siostra Magdalena... Byłe zakonnice nikomu nie opowiadają o swoim życiu. Nie występują w telewizji. Powiedzieć złe słowo na zakon, to stanąć samotnie przeciw Kościołowi. Nie mówią znajomym ani rodzinie, bo ludzie nic nie rozumieją. Dla ludzi świat jest prosty: odeszła, bo na pewno w jakimś księdzu się zakochała. W ciążę z biskupem zaszła. Jak one tam bez chłopa wytrzymują? Chyba w czystości nie żyją? Byłe zakonnice nie mogą uwierzyć: O czym oni mówią? Jaki biskup? W zakonie walczy się o przetrwanie. Jaki ksiądz? Tam szuka się sensu, który dawno został zgubiony. Jak wytłumaczyć, że chodzi o coś zupełnie innego?
UWAGI:
Bibliogr. s. 217-[220].
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni